sobota, 19 marca 2011

7.

- Kocham Pana, Panie Buku najdroższy...
- Słowo honorrru!

Co ja wygaduję! Jaka nuda w biurze? Tu się nie da nudzić.
Bidżej przemieściła tu swoje centrum życiowe i tutaj przeżywa wszystkie niezbędne człowiekowi do poprawnej egzystencji emocje. Co z tego, że, jak chwali się przy byle okazji, nie ogląda telewizji? Przecież to życie, życie jest nowelą!

Najpierw mnie wkurzyła swoim szczebiotem o tym, że dostałam pracę z powodu swoich długich nóg. "Dziękuję za komplement", skwitowałam tę idiotyczną sugestię. Wolę tak, niż "Nie sądziłam,że Buk jest takim durniem". Ale nie zraziła się i zaczęła komentować moje spódniczki mini (Stan mojej szafy na dany dzień: spodnie, spodnie, 3 spódnice do kolana, jedna sukienka do pół łydki).

Potem było stworzenie grupy roboczej składającej się ze mnie i niejakiego Marcina. Nie lubiliśmy się bardzo, ale jako jedni z niewielu młodszych, niż reszta pracowników, szybko znaleźliśmy wspólny język - Obśmiewanie Bidżej i Buka. Jeden z takich radosnych wybuchów doszedł uszu BJ, co zrodziło w niej bardzo dojrzały pomysł: romans. Kiedy nas razem widzi (wykonujących w ramach grupy roboczej kawał doskonałej, nikomu niepotrzebnej roboty) wygłasza swoje komentarze nie na miejscu głosem 19-wiecznej pensjonarki. Ręce opadają...

No i tak się toczy przwdziwe życie obok BJ, na jej oczach ludzie łączą się w pary, podwładne kuszą krągłą pupą prezesów, kobiety zarabiają połowę mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Jednym słowem wszystko po bożemu. No i na najważszym szczeblu kwitnie najprawdziwsza, platoniczna miłość...

- Cicho, wiem!