poniedziałek, 29 listopada 2010

1.

Siedzę za moją palmą i obserwuję, jak firma płynie niby to szerokim, spokojnym nurtem, a tak naprawdę kotłuje się niemiłosiernie pod powierzchnią. Po początkowym stadium walki o życie znalazłam sobie dryfującą gałąź i złapawszy ją w ostatniej chwili płynę sobie wiedząc, że każdy gwałtowny ruch może zmienić moją sytuację na gorszą. Płynę więc spokojnie obserwując wszystko naokoło.
“Hej, hej ,hej, inni mają jeszcze gorzej.”

Jestem młoda, mądra i zajebista. No, “jeszcze” młoda. Potrafię wszystko, a jak nie potrafię to nauczę się w trymiga. Prawie najzdolniejsze dziecko w klasie, pilna studentka z najwyższym stypendium, naprawdę dobrze się zapowiadałam. I co? Zdobyłam niesamowitą mądrość życiową: po studiach trzeba bardzo szybko zacząć działać, zaczepić się o jakąś drabinkę, aby móc się na nią wspinać przez pierwsze lata. Skąd wiem? Bo tego nie zrobiłam. No i siedzę teraz za palmą, Specjalista ds. Niczego. Zawodowo nikt mnie nie szanuje, Pan Buk przesuwa mnie ze stanowiska na stanowisko, pani BJ mnie upupia i nazywa Kotuś, tłumacząc od trzech miesięcy tę samą rzecz, której nauczyłam się już pierwszego dnia.

Obiecana praca, “pełna wyzwań”, “szkolenia” i “nie da się nudzić” okazała się nudna. Zero wyzwań. Szkolenia to właśnie BJ pokazująca w kółko tę samą sztuczkę w programie księgowym . Na rynku zastój, nikt nie potrzebuje (jeszcze) młodej, zdolnej (do wszystkiego). Płynę więc sobie spokojnie wraz z moją gałęzią, czekając na okazję ratunku i transferu na suchy ląd.

3 komentarze:

  1. O, to chyba o mnie jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Półtora roku temu zakończyłam moją kilkunastoletnią przygodę z biurowym życiem. Też byłam młoda (nieustannie), zdolna i pojętna. Od wszystkiego czyli od niczego. Skończyło się. Wtedy myślałam że to koniec świata, teraz cieszę się że ktoś mnie wykopał. Sama nie miałam na to odwagi przez wiele lat. Będę podczytywać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, witaj ;>
    Zapewne czeka mnie podobny los, ale póki co poobserwuję i powyzłośliwiam się do woli.
    Do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń