środa, 5 stycznia 2011

3.

Pracuję umysłowo, jak widnieje w papierach. Na co dzień mam do czynienia z normalnym, nudnym komputerem o wielkim ekranie, jednak parę razy w miesiącu przychodzi moment, kiedy otwieram w swoim komputerze Program. Program ma sentymentalny lejałt, coś jak skrzyżowanie Dosu z Pacmanem. Program wydaje dźwięki. Jak Commodore. Jeśli za dużo razy kliknę strzałką, mój Pacman wydaje dźwięki, po jednym na każdą pozycję, na którą wirtualnie kliknęłam, a której nie ma. Boże Broń, jeśli nacisnęłam strzałkę za długo. Siedzę przed moim Commodore i cierpliwie czekam, aż przestanie wydawać pierdzące dźwięki. Cała sala również.

Pacman i Bidżej stanowią jakby jedność. Są z tej samej epoki i wzbudzają tę samą mieszaninę uczuć - wzruszenia, sentymentalnej zadumy i żenady. Bidżej śmiga Pacmanem jak nikt inny, Pacman odwdzięcza się tym, że nie ma przed nią żadnych tajemnic. Dla mnie nie jest taki łaskawy. Poza tym nie lubimy się, bo nie działa z myszką. I zabawa z nim nie jest taka przednia, jak z prawdziwym Pacmanem...

2 komentarze:

  1. Zapowiada się apetycznie... jak dobry kryminał ;):) Serdecznie pozdrawiam i będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczekaj, dalej będzie jeszcze lepiej ;>

    OdpowiedzUsuń