niedziela, 27 lutego 2011

6.

Nie pamiętam jak wygląda to w innych firmach. U nas hierarchia jest niesamowicie ważna. Nierówności społeczne są wyraźne jak w orkiestrze symfonicznej. Mimo pracy w biurze zarządu i dosyć odpowiedzialnych zadań, znaczę tyle samo co pyłek na butach Buka. Jestem zupełnie zastępowalna i przypomina mi się o tym codziennie.

Inaczej ma się sprawa z kolegami i znajomymi oraz ich powinowatymi. Są nie do ruszenia. Nie drżą o to, że nagle wręczy się im wypowiedzenie, albo sprawdzi ile godzin dziennie spędzają pisząc bloga w pracy.

Całą resztę można zwodzić i oszukiwać, zmieniać zasady gry w jej trakcie, czepiać się przecinków i strofować w przypływie wściekłości na kontrahentów, oferentów, władze państwowe i fiskusa.

A ja w tym tkwię po uszy i nie kiwam palcem, by to zmienic. Dlaczego? Serio, to nie wy mnie pytacie tylko ja was. No dlaczego?

(Czekam aż moi koledzy ze studiów będą sławni i bogaci.)

2 komentarze:

  1. Ależ oczywiście,że możesz "wieszco", na wypadek wybitnej nudy w biurze :)))
    Rozumiem,że ta laska na zdjęciach to TY ;)))
    I taki śliczny tyłeczek wciśnięty za szafą pod palmą się marnuje :))))
    Ty mnie pytasz, dlaczego?
    Bo trzeba płacić rachunki i mieć na tak zwane życie, niestety. W innych okolicznościach, np posiadania perspektywy rychłego spadku po dziadku, można by śmiało i dumnie wykazać się odwagą cywilną, oraz błyskotliwą elokwencją miażdżącą układy.
    Ale... przecież możesz sobie dla podniesienia klapniętego morale do woli powyobrażać takie sceny. Jestem z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dziękuję.
    Twoja odpowiedź jest oczywiście moim niezasłużonym usprawiedliwieniem. Z pewnością stać by mnie było na wysiłek poszukania lepszej pracy. Ale z tej nudy wpadłam w marazm.
    Co do zdjęcia, to powiedzmy sobie - ja w wersji wishful thinking. (chodzi oczywiście o ubranie,bo cała reszta - jak najbardziej).

    OdpowiedzUsuń